czwartek, 21 lutego 2013

"Mamy dziecko Lou."

"Oboje obudziliśmy się wcześnie rano,czułem się rześko.Jak na co dzień Harry zszedł na śniadanie,uwielbiam ten dźwięk skrzypiących schodów gdy schodzi.Chłopak był najwidoczniej w tak samym dobrym humorze jak ja.Stanął w progu,oparł się i uważnie śledził każdy mój ruch.Czułem go na sobie..niechcący pobiłem 2 szklanki i paczkę jajek.

-Lou a może dzisiaj ja zrobię śniadanie?-zaproponował

Uśmiechnąłem się znacząco i pozostawiłem dziś kuchnię Hazzie.Wtedy na telefonie,który leżał na stole pojawił się napis "1 nieodebrane połączenie"..chwyciłem go odruchowo.Był od Eleanor.Harry zaczął energiczniej poruszać patelnią..zgadłem,że pomyślał sobie,że ja i El coś ten..Chcąc go uspokoić podszedłem bliżej,złapałem go w biodrach a brodę miałem tak blisko jego ust.Delikatnie musknąłem jego szyję i uciekłem..Harry zaśmiał się znacząco.



Podbiegł do mnie i rzucił się obok na kanapie.Kochałem takie chwile gdy byliśmy tak blisko ze sobą.
Nasze wspólną chwilę znów musiał ktoś przerwać.Zerwałem się gwałtownie z miejsca bo jakiś kretyn dzwonił dzwonkiem jak oszalały.Otworzyłem je i ujrzałem za nimi dostawcę pizzy.
 Zdziwiony pytam..

-O co chodzi?
-Zamawiał pan pizzę-dostawca powiedział to z taką ironią w głosie,że nie uwierzyłem.
-Przepraszam,ale ja nic nie zamawiałem-próbowałem przetłumaczyć kolesiowi do rozumu.

Wtedy Harry pojawił się w drzwiach.

-Ile płacimy?
- 20 dolarów.

Harry podał pieniądze i zabrał pizzę.A następnie poszliśmy do salonu.

-To Ty ją zamówiłeś?-spytałem całkiem poważnie
-Nie,ale była okazja to musieliśmy skorzystać.

To co było w nim bardzo uroczego oprócz uśmiechu to to,że zawsze mówił ,wszystko w liczbie mnogiej.

Później po "śniadaniu" wyszliśmy połazić po Londynie.Lubiliśmy chodzić tak bez celu.Udawało się nam zawsze wpaść na kogoś ciekawego i było mnóstwo wspomnień z tych wycieczek.Ten dzień naprawdę zapowiadał się pełen przygód,ale nie przypuszczałem,że aż tak dużo się zmieni.Usiedliśmy na chwilę na ławce.Chwilę panowała martwa cisza,ja obserwowałem otoczenie a Harry zamknął oczy i chyba o czymś myślał.Gdy nagle szturchnąłem go gwałtownie.

-Ej Ty Harry,też to słyszysz?
-Co takiego?-zapytał zadziwiony
-Jakby płacz dziecka!

Wstałem z ławki,uklęknąłem i zaglądnąłem pod krzaki.Tam ujrzałem małego blond włosego chłopczyka.Był cały zapłakany i naprawdę przerażony.Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji w życiu..Harry natychmiast przykucnął obok mnie i tak chwilę staliśmy patrząc na tą małą bezbronną istotę bez celu.Jednak w pewnym momencie wyciągnąłem do niego powoli rękę.

-Cześć,jak masz na imię?-zapytałem łagodnie
Chłopczyk tylko zakrył twarzyczkę małymi rączkami.

-Ja jestem Harry,a to wujek Lou..chciałbyś pójść z nami na lody?
Wątpiłem by to zadziałało,ale o dziwo chłopiec powoli odkrył twarz i lekko kiwnął główką.

Harry zaśmiał się lekko i wyciągnął do niego dłoń.Chłopczyk złapał się za nią.Tak jak obiecał mu Hazz poszliśmy na lody.Tam próbowaliśmy dowiedzieć się chociaż trochę na temat dziecka.
 Jedyne co udało się nam wyciągnąć z tego malucha to to,że ma na imię Mike.No więc owy Mike zajadając sie lodami wyglądał na naprawdę szczęśliwego.Miałem tyle myśli w głowie.. "Skąd się pojawił,gdzie jego rodzice, i co sam robił w tak zatłoczonych częściach Londynu..".Starałem się nie okazywać chłopcu tego,że byłem zdenerwowany..Gdy zjadł już lody postanowiliśmy zabrać go do domu.Tam Harry sam zadbał o niego..dał mu jeść,umył buzie i rączki a potem położył spać.Byłem więcej niż zdziwiony..Nie przypuszczał bym,że tak dobrze umie zająć się dziećmi.Stałem tak oparty o stół.Czułem się rozdarty..Bo co teraz będzie z Mike'm? Harry widząc,że jestem zdeziorentowany zażartował.

-No widzisz Lou w końcu doczekaliśmy się dziecka.

Przytuliłem się do Hazzy.Naprawdę polubiłem tego malca choć  tak krótko go znamy.

Następnego ranka wpadli do nas chłopcy,nie chcieliśmy im mówić o tym,że znaleźliśmy przypadkowo dziecko na ulicy.
Jednak Niall był szybszy.. siedzieliśmy sobie wszyscy na kanapie pijąc zimne piwo..Wtedy Niall powoli zeszedł z schodów.I zapytał głośno..

-Ty Louis wy na serio jesteście już w takim etapie związku,że dziecko macie?

Zbladłem.Natomiast reszta chłopców zaczęła się śmiać,Niall też.Pierwsze co pomyślałem to to,że wie o tym co łączy mnie i Hazzę,ale to przecież niemożliwe..

Zayn widząc jak wyglądam walnął mnie lekko w ramię..

-Ej Louis dobrze z Tobą?Niall żartował z tym dzieckiem.. Naprawdę wyglądacie mi raczej na tatę i syna.Poczochrał mnie po włosach a ja jak zwykle musiałem robić dobrą minę do złej gry.

-Zayn tylko problem jest w tym,że ja nie żartuję.- Niall podrapał się po głowie
-No bo wczoraj widzicie..jak poszliśmy na spacer znaleźliśmy małego chłopca pozostawionego bez opieki.Nie wiedzieliśmy co robić więc go wzięliśmy.

Chłopcy wydali się niezbyt zdziwieni.Chwilę panowała cisza,ale Niall zaproponował..

-To może zostawimy to chłopakom?W końcu to ich dziecko. -Liam złowrogo popatrzył się na Niall'a.

W ten właśnie sposób reszta 1D dowiedziała się o znalezionym dziecku i na tym temat został zakończony.W sumie to cieszyłem się z tego powodu.

Wieczór spędziliśmy całkiem miło..a przynajmniej jego część.Mike potrzebował opieki.Ale tak mogę powiedzieć,że bardzo miło go spędziliśmy...





Oczywiście dawno nie wspominałem co z moją nauką jak i z szkołą Hazzy..Jakoś powoli nam szła.Nie było źle ale też nie rewelacyjnie.Nie mogłem doczekać się wakacji.Naprawdę były mi tak cholernie potrzebne teraz..Hmm zapytasz a co z naszą karierą?Owszem chodziliśmy z chłopakami do studia i ćwiczyliśmy..dużo.Niedługo miały być już publiczne występy.Strasznie się baliśmy,ale powtarzałem,że jakoś to będzie.Eleanor wiele razy chciała się ze mną umówić,ale obiecałem Hazzie,że nie będę się z nią jakoś specjalnie zadawał.

*********

Dziś krótko i na temat ;) nowy wątek-dziecko.Aww to takie słodkie <3 Larry 'ma dziecko' :D Wydaje mi się ok ten rozdział.A wy co sądzicie?

~~By Anka


piątek, 15 lutego 2013

Kolejny one shot.

"Harry,Harry poczekaj!-krzyczał z dala mały grubszy chłopczyk.Harry obrócił się i z uśmiechem podał rączkę chłopczykowi bo tamten zmęczony uklękł na chodniku.Harry wiedział,że chłopczyk miał problemy z zdrowiem przez jego wagę,ale czasem zapominał.Po chwili do Lou,który bardzo dyszał podbiegła mama Harry'ego.

-Nic ci nie jest kochanie?

Skarciła małego Harry'ego i powiedziała z podwyższonym tonem.."Harry nigdy więcej nie biegaj tak szybko,widzisz co z Lou?!".Mały chłopczyk zakrył rączkami twarzyczkę i uronił malutką łzę.Nie lubił gdy mama na niego krzyczała,a robiła to często od kąt odszedł tatuś.Mama mówiła,że tata ich już nie kocha i ,że Harry ma o nim zapomnieć.Było to naprawdę ciężki przeżycie dla tak małego dziecka.Na szczęście miał przyjaciela,ale o niego też się martwił.".

*wiele lat później*

Szpitalny korytarz..szare,smutne i przygnębione ściany.Harry siedział na jednym z krzeseł w korytarzu mocno zaciskając dłonie.Był tak bardzo wykończony.Serce biło tak szybko a z czoła ciekł mu pot chociaż wcale się nie ruszał.Oczy utknęły na jednym punkcie..wśród pustego korytarzu.Powoli uniósł dłoń by poprawić lok,padający na jego czoło..obok niego stała blada i przerażona pani.. Harry dobrze wiedział kto to.Przecież to część Louisa..Jego rodzina..tak to jego mama.Płacząca w ramię jego własnej matki.Wzrok obu kobiet był tak bardzo krępujący i oschły,że chłopak nie potrafił długo patrzeć się w ich zaszklone oczy.Od wielu godzin w głowie słyszał tylko jedno zdanie.. "Louis przeżyje".Tak zaczyna a może i kończy się historia.Mały grubszy chłopczyk u którego wykryto wadę serca i jego przyjaciel-całkiem zdrowy z loczkami na głowie..Po wielu godzinach walki o życie..lekarz wychodzi na korytarz.Twarze obu kobiet natychmiastowo pochyliły się ku niemu.

-Co z moim synem?!-krzyczała przerażona pani Tomlinson.

Doktor przełknął powoli ślinę i otarł pot z czoła.Harry uważnie słuchał słów lekarza i słyszał za razem bicie własnego serca.

-Operacja się udała,Louis żyje.-tylko tyle był w stanie powiedzieć,po tym jak wpatrywał się w zaszklone i pełne żalu oczy matki,która tak bardzo kocha swoje dziecko.

Harry popłakał się.Sam dziwił się,że nie zrobił tego wcześniej,ale tak właśnie łzy płynęły po jego bladych policzkach.Był szczęśliwy..pierwszy raz w życiu.

Tydzień później razem odwiedzają  Lou w szpitalu.Delikatnie uchylając drzwi ujrzeli małą chudą już istotkę z podkrążonymi oczętami.Matki zbliżyły się powoli,Harry pozostał jednak w progu drzwi.Po tej ilości leków chłopak był naprawdę wycieńczony.Otworzył powoli oczy i uśmiechnął się na widok ukochanych osób.Pewnie macie teraz dużo pytań..skąd znają się obie kobiety i kim są dla siebie  Louis i Harry?Odpowiedzi są tak skomplikowane i zarazem niesamowite,że lepiej usłyszeć je od nich samych. [..] matki postanowiły zostawić swoich synów.Harry powolutku usiadł obok przyjaciela..pogłaskał jego rękę..a następnie policzek.Louis był szczęśliwy.Już po wszystkim,już po tym piekle.Chłopak o lokowanych włosach z urzekającymi dołeczkami  na twarzy miał 17 lat,Lou był 2 lata starszy.

Ale może by dokładnie przytoczyć historię ich obojga cofnijmy się do roku 2009..

Chłopcy są wtedy młodymi,pełnymi życia ludźmi.Nic nie zapowiadało się co do pogorszenia stanu zdrowia Lou.Byli szczęśliwi.Siedzieli tego dnia w ich ukochanym miejscu..było to miejsce w którym oboje czuli się bezpiecznie.Harry rozłożył mały kocyk na pięknej zielonej trawie,kładąc następnie na nim koszyk pełen smakołyków,które zrobiły ich mamy.Louis złapał swojego chłopaka za rękę,a potem oboje zbliżali się do siebie coraz bardziej.Czuli swoje ciepłe oddechy na szyi.Oboje zapewne nigdy nie zapomną smaku tego pocałunku.Był szczery i prawdziwy.W tej chwili sami odpowiedzcie sobie na pytanie kim byli dla siebie..Jay Tomlinson kochała Harry'ego tak samo jak Louis.A Anne Cox kochała Louis'a tak samo jak on jej syna.Od zawsze wiedzieli,że są dla siebie stworzeni.Pocałunek był niezapomniany a Louis bardzo kochał usta Harry'ego.Można stwierdzić,że tego typu sytuacje były dla nich ukojeniem.Zapominali o Bożym świecie i po prostu pamiętali o jednym.. o miłości.Oboje oczywiście chodzili do szkół.Tam nikt nie wiedział o uczuciu jakim siebie darzą.Było to naprawdę przykre i trudne dla nich obojga.Wyobraź sobie..kochasz kogoś a nie możesz ukazywać mu tego przed znajomymi i innymi ludźmi.Nie możesz..dlaczego?Boisz się,że odrzucą i nie zrozumieją waszej miłości.Jak się czujesz?Serce kłuje,nie?Dlatego właśnie takie chwile w których mogli odizolować się od świata powszedniego były dla nich świętością.Ludzie to potwory,a wiesz czemu tak sądzę?Zapewne nie,ale czytaj z uwagą a się dowiesz.Feralnego dnia jak zwykle obaj chłopcy przychodzą do szkoły..mijają się na korytarzu jak chłodne cienie..podchodzą do swoich szafek.Louisa była naprzeciwko Harry'ego.Na nich nawieszone kartki z większym napisem"nie tolerujemy pedałów w naszej szkole" a pod nim drobne podpisy uczniów.Harry zatrzymał chwilę swoją dłoń na kartce i stał tak jakby serce pękło mu na pół..bo może i nawet tak było.Louis pobiegł ile sił w nogach w stronę toalety,a jego chłopak za nim.Upadł pod drzwiami i zaczął szlochać.Harry wiedział doskonale,że Lou to silny chłopak,zawsze podziwiał go za to.Sam nie wiedział co ma zrobić..więc uklęknął i chwycił delikatnie podbródek chłopaka.I szeptem rzekł " Nikt ani nic nie zniszczy naszej miłości".. Potem już tylko widział natychmiastowe zwiększenie się źrenic Louis'a i to jak upada..dalej nieco zaciemniło mu się przed oczami,ale wiedział,że musi coś zrobić.Był roztrzęsiony.Louis leżał na podłodze nieprzytomny i do tego nie wiedział co z nim.Więc wybiegł na korytarz..był pusty.Biegał i biegał ale nikogo nie było,aż na drodze stanęła mu jedna z pielęgniarek,która właśnie wybierała się do domu.Pomogła mu..przyjechała karetka i zawiozła  Louisa do szpitala a tam zaczęło się piekło.Piekło które skończyło się 2 lata później.Właśnie tego dnia w szpitalu,kiedy lekarz powiedział,że  operacja się udała.Potem ciągle odwiedzali Louisa,starali się by wrócił do normalności,ale on nie zdawał się do tego dążyć.Z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej ale jego ukochane osoby nie zwracały na to zbytniej uwagi..myślały,że tak będzie przez dłuższy czas.Aż pewnego dnia Harry wybrał się ponownie do szpitala..poszedł powolnym krokiem do sali na której leżał jego chłopak.Znów poczuł jak serce podchodzi mu do gardła  gdy zamiast swojego skarba zobaczył tylko pielęgniarkę zmieniającą zakrwawioną pościel.Czym prędzej pobiegł do lekarza Lou i spytał go wprost "Co stało się z Louisem Tomlinsonem?!"  jego tętno było tak szybkie,że Harry nie mógł złapać tchu.Lekarz zacisnął jedną z pięści i powiedział.. "Pan Tomlinson był ciężko chory..miał chore serce i niedawno wykryto u niego raka.Był dorosły i prosił o nieinformowanie o tym swojej rodziny ani przyjaciół..błagał mnie o to a ja nie mogłem odmówić.Takie są prawa pacjenta".Harry zamarł."Co to znaczy..?"."Mój pacjent zmarł wczoraj..,naprawdę mi przykro".Gdybyście tylko widzieli twarz Harry'ego..to śniła by sie wam ta twarz co noc.Nie można opisać uczuć tego chłopaka.Bóg odebrał mu go..odebrał mu osobę,którą kochał nad życie.Harry długo zadawał sobie to pytanie "Dlaczego On?!"Nie radził sobie z tym..nie był w stanie przyjść na pogrzeb,nie miał siły.Matka starała się mu pomóc,ale odrzucał jakiekolwiek propozycje pomocy.Odizolował się od ludzi i nie rozmawiał z nikim.Kiedyś napisał list..nie wiadomo tak naprawdę po co skoro Louis nie żył,ale napisał go właśnie do niego.Treść listu brzmiała..:

"Drogi Louis'ie zapamiętałem Cię jako małego grubiutkiego chłopczyka biegającego ze mną po parku.Pamiętaj ,że Cię kocham i zawszę będę..nasza miłość jest wieczna i mam nadzieję,że o tym pamiętasz.Zbyt wiele pięknych chwil razem przeżyliśmy bym mógł je opisać,ale Ty doskonale je pamiętasz.Kochałeś je wspominać.Jestem pewny,że jest Ci dobrze gdziekolwiek jesteś  i wyobrażam sobie,że mieszkasz w Francji..mieście miłości gdzie zawsze planowaliśmy wspólnie zamieszkać,że masz mały przytulny domek i czekasz na mnie.A moim zadaniem jest Cię znaleźć.Chyba kiedy nadejdzie czas spotkamy się,ale nie dziś.Dzisiaj dopiero poznajesz to miasto a jak się zadomowisz.. ja przyjdę." 

Twój Harry.

Był 14 luty..walentynki.Dla chłopaka był to bardzo ciężki dzień i chciał by jak najszybciej się już skończył.Zawsze przypominał sobie jak wysyłali sobie piękne kwiaty z karteczkami w ten dzień.Dużo mineło od odejścia Louis'a ale i tak rana była zbyt głęboka.Z przemyśleń wyrwał go dzwonek do drzwi.Otworzył je a za nimi ujrzał dostawcę kwiatów z bukietem i karteczką,taką jak rok temu.Harry wziął podarunek i zdezorientowany odłożył bukiet.Jak najszybciej wziął telefon i wykręcił numer kwiaciarni..zapytał się o nazwisko Louis'a i kwiaty,które dostarczono..Kobieta odpowiedziała,że to nie pomyłka a owy pan zapłacił z góry za kwiaty na następne kilka lat i prosił ich o to byśmy je dostarczyli pod ten adres.Harry podziękował kobiecie za odpowiedź,odłożył słuchawkę i postanowił przeczytać karteczkę dołączoną do bukietu.Widniał na niej napis:

"Moja miłość do Ciebie jest wieczna "-Louis


********
 Jak się Wam podobało? ;) Może być ta historia?Wiem to nie kolejny rozdział,ale za to dość dobry one shot.Oceńcie i jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarze.Kocham Was xx


~~ By Anka

czwartek, 17 stycznia 2013

3.Kocham Cie,ale jeszcze tego nie wiem.

[...]Wszyscy odruchowo zamilkli.Nikomu nie przychodziło nic do głowy.Więc by wyrwać nas z tej chwili zaproponowałem byśmy spotkali się u mnie w domu dziś wieczorem.Chłopcy przytaknęli..Miałem nadzieję,że poznamy się chociaż trochę.Szarpnąłem Hazzę za rękaw i wyszliśmy.Harry szczerzył się całe południe.Widziałem szczęście w jego oczach.Chyba po raz pierwszy.Chłopcy przyszli chyba około 18.Otworzyłem im drzwi i zaprosiłem do środka.

-Harry ,goście!

Nie minęło 10 sekund a już stał obok mnie.Poczochrałem go po włosach i zaprosiłem chłopaków do ogrodu.

-Miło mi Was poznać.
-Nam także -rzekł Liam.
-Zrobić Wam coś do picia?
-Masz może sok jabłkowy?-zapytał Niall
-Jasne,że mam -odrzekłem.

Wstałem i przyniosłem picie.

-No to mówcie jakie macie pomysły.
-Ja Wam proponuję "Zayn i reszta" -zażartował 
Zaśmialiśmy się,ale Liam złowrogo popatrzył się na Zayn'a.

-Może nazwiemy się "5 kierunków"?-zapytał Niall
-Czemu nie..
-A nie lepiej "One Erection"?Zaśmiał się Harry...Myślałem,że go uduszę.
-Całkiem całkiem..-Zayn poklepał Hazzę po ramieniu.

Po chwili ciszy zaproponowałem.. a co wy na "One Direction"?
 -Wszyscy krzyknęli hurem. -Idealne! 
 -Genialny jesteś Lou.Powiedział Harry i wtulił się w mój tors.
Nie wiem co pomyśleli sobie chłopaki,ale widziałem w ich oczach lekkie zdziwienie.Harry naprawdę mógłby okazywać mi te czułości niepublicznie.Ludzie myślą sobie nie wiadomo co..

Pogadaliśmy sobie chwilę a potem chłopcy poszli.
Harry  chciał jakoś uczcić naszą nazwę.
 -Może potańczymy trochę w ogrodzie?


-Czemu nie..
Harry zagryzł wargi i szarpnął mnie za rękę.    

 Wygłupialiśmy się na całego.Fazę mieliśmy niezłą.

Harry wpadł na 'genialny' pomysł.

-Louis rybka.- prawie nie udusił się ze śmiechu.

Wziął mnie na ręce.I wrzucił do basenu.Sam upadł na ziemię i śmiał się ze mnie.Mokry wyczołgałem się z wody,ale tym razem ja wrzuciłem Hazzę do basenu.A potem  dołączyłem do niego.Oblewaliśmy się i turlaliśmy w basenie jak dzieci jakieś.Musiałem się wynurzyć bo jeszcze udławił bym się tą wodą.

-Harry szaleńcu- mówiłem przemoknięty.

-Zdejmij koszulę bo się przeziębisz.

Harry patrzył się na mnie uważnie  i równocześnie strasznie szybko oddychał.Też o mało co się nie udusił pod tą wodą.

Nastała chwila  grobowej ciszy.Ja bez koszuli patrzyłem się na niego, on na mnie.Patrzyłem w jego oczy i czułem się tak inaczej.Nie wiem jak to określić.No czułem się kochany.Miałem w Harry'm nie tylko dobrego przyjaciela.On był dla mnie kimś więcej.Tylko czemu nie potrafię dopuścić do siebie tej myśli?Przybliżyłem się do niego i powoli odgarnąłem jego mokre włosy za ucho.Woda sexownie spływała po jego brodzie.Harry patrzył na mnie z zdziwieniem ale i taką czułością.Nasze oddechy spotkały się.Były tak blisko.Nie wytrzymałem.Coś mną zatrzęsło.Rzuciłem się na niego.

 

Rozumiałem powoli  jakim tak naprawdę człowiekiem jestem.Miłośc to miłość.Nie ważna kto kogo kocha.Ważne,że w ogóle potrafisz darzyć kogoś takim uczuciem.Byłem dumny,że w końcu "pękło" we mnie to wszystko.Tylko nie wiedziałem co dalej.


Zrobiło się chłodno.

-Może wyjdziemy z tego basenu?-zapytałem nieśmiało.
Harry kiwnął tylko dwa razy głową.

Ja szedłem w stronę drzwi od domu a Harry za mną.
                                 
-Lou..
 Nie chętnie się odwróciłem.
 -To znaczy..,że czujesz to samo co ja?

Popatrzyłem się na niego ,ale nie potrafiłem odpowiedzieć.Czułem się rozdarty.Nie byłem do końca pewny,że go kocham.
 
Pół wieczoru nie odzywaliśmy się do siebie.Postanowiłem pójść do pokoju Hazzy.Zerknąłem powoli przez otwarte drzwi.Czytał książkę.Chciałem powiedzieć mu 'dobranoc'.

-O hey Lou..
Usiadłem obok Hazzy, na łóżku.
 Delikatnie pogładziłem jego włosy.

-Dobranoc Hazz.Jutro ciężki dzień.

Patrzył się na mnie lekko zaszklonymi oczami.

 Wstałem i pochyliłem się nad nim.Pocałowałem go w usta,uśmiechnąłem się i wyszedłem.

Przemyślałem sobie dużo.Nie wiem czy kocham Hazzę,ale na pewno jest dla mnie kimś bardzo wyjątkowym.Darzy mnie takim pięknym uczuciem.Czuję się kochany.Chcę dać mu to samo w zamian.Nie obchodzi mnie co pomyślą o nas ludzie.Kochamy się a to najważniejsze...


************************

Witajcie kochani! ;) I jak podobał Wam się ten rozdział?Chciałam by głównie przedstawiał pocałunek i piękny początek miłości Lou i Hazzy.Nie jestem dobra w opisywaniu całusów,ale na pewno każdemu chociaż spodoba się sam przekaz.W nast.rozdziale będzie o wiele ciekawiej.Tymczasem,dziękuję za komentarze.Kocham Was! xx

~~ By Anka
 

  







środa, 2 stycznia 2013

Larry facts. -"Nice to meet you Harry!"

Hey. ;)) Ostatnio wszystko kręci się wokół Haylor.Mam tego szczerze dosyć.Nie mam już po prostu do tego siły.Z tego też powodu zaczęłam słuchać Lifehouse i Conor'a Maynard'a.Siedzę i czytam tylko tumblr'y o Larry'm.Właśnie dlatego  też piszę.Natrafiłam na bardzo ciekawy dowód (chociaż w sumie można się było pomylić..) w sprawie tego "poznania się Lou i Hazzy w 2008/2009 roku".Powinnam siedzieć i wkuwać ,ale walić to XD


To Louis w 2009 roku.Widzicie tych chłopców tam z tyłu?Jeden z nich jest uderzająco podobny do Hazzy wtedy.Koszulkę ma prawie identyczną a włosy bardzo podobne.Szczegół stanowią tylko spodnie,ale mógł je przecież przebrać w każdej chwili.

http://media.tumblr.com/69d8a56a7260a42c8dc248db7f57ce91/tumblr_inline_mfvj3qSlPG1qmm5k5.jpg

Widzimy tam stół do pin -ponga.Harry na swoim zdjęciu stoi obok stołu bilardowego.A Lou na swoim zdjęciu gra w piłkę.Domyślam się,że to wszystko dzieje się w jednym miejscu i czasie . Jakieś miejsce gier/zabawy ?

http://media.tumblr.com/95d3fd39c168ad6591599220d8914952/tumblr_inline_mfvij3Ro1I1r5gmgw.jpg

A teraz porównajmy sobie ogrodzenia.Jest prawie takie samo jak na zdjęciu Lou.

http://media.tumblr.com/7414f335eb9fca495239f1e95d00203b/tumblr_inline_mfvj9r3Oun1qmm5k5.jpg

A teraz spójrzmy na  inne zdjęcie Hazzy w tej samej koszulce:

http://25.media.tumblr.com/b24f99e88be642f771780a7a81cfb282/tumblr_mfvc499eUa1rl079vo3_250.png

Dokładnie widać, że prawy koniec rękawa jest żółty , tak jak na zdjęciach powyżej.


 Czy to znaczy ,że Harry i Lou znali się  już w 2009?


*opisy moje , treść nie :)

Co myślicie :D ?

~~ By Anka





piątek, 28 grudnia 2012

Trochę o Larry'm.

Hey.W końcu coś piszę ;) Ach.Niestety kochane ,ale to nie rozdział.Nie mam totalnie weny akurat.Postanowiłam zrobić kilka zmian  na blogu.W końcu to  stronka na której wszystko jest o Larry'm.Będę dodawać tu wszystko co związane z tym bromance'm.A rozdziały będą takim urozmaiceniem tego miejsca ;o Może być ? ;) Mi się pomysł podoba.

"My hand fits in your ass like its made just for me"  ♥ -haha  XD

image

oh Harreh c:

ohh Harry c:

Oni trzymają się za ręce za plecami ;o  Wow to takie subtelne i podstępne!

larrys27tattoos:

itjustkindahappend:


they’re are fucking hand holding behind his back


wow they’re so subtle and sneaky

*_________*


my :)

image

nie :)

image

zniszczymy :)

image

ich :)

image

relacji :)

image


Kilka faktów o Larry'm ;) Nie są moje.

1. Harry nosił kiedyś koszulkę z napisem "love is equal" :



2. Harry , Louis i ich mamy followują konta poświęcone Larry'emu.

3.Harry zrobił dziubek gdy Louis pochylił się aby polizać jego nos:  
 


4.  Wagner (uczestnik XF 2010) tweetnął "Dobrze, że wasze oczy widzą, a uszy słyszą." do shippera Larry'ego: 

http://25.media.tumblr.com/tumblr_mczqavrGrP1rp3g0zo1_500.jpg 

5.Ludzie na tumblr'rze twierdzą, że raz Louis tweet'nął do Harry'ego: "I can't do this anymore" co oznacza "Nie mogę tego zrobić", ale po chwili usunął:  

https://pbs.twimg.com/media/A4yrO_-CUAA8fcG.jpg:large  

6. (2:45) <- Na tym twitcam'ie Niall przeczytał tweet'a: "Louis, can you hug Harry?" czyli "Louis, czy możesz przytulić Harry'ego?" Po czym Lou sztucznie go przytulił, a Zayn rzucił w Niall'a gazetą, bo prawdopodobnie takiego tweet'a wgl nie było i sam to wymyślił. Czyli, że chłopcy wiedzą o Larry'm? <3
 



7. PRAWDOPODOBNIE trzymali się tutaj za ręce:  

http://sphotos-c.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/424826_465135986855833_2060873630_n.jpg 

Nie wiemy tego ,ale na to wygląda ;o


  Boziu *-* Ludzie trzymajcie mnie! Widzicie to? Jak Harry złapał Lou za szyję.

image 

Nie widziałam tego gifa wcześniej :)

To moment z pewnego nagrania fanki.Gdy Lou całuje Eleanor w głowę a Harry nie może przestać patrzeć na nich.

image 

Następne zdjęcie z koncertu.Harry całuje Lou w kark:

 

Znacie może taką osobę jak Danielle Fishel ? To aktorka.

To bardzo ciekawe.. nieprawdaż ?Tweety z jej TT - kolejna Larry shipper.

 To gify z pewnego wywiadu.Ręka na górze to ręka Lou , ta na dole to ręka Hazzy.

 

 Następny ciekawy tweet .. 

 


To chyba tyle na dziś :) Postaram się w najbliższym czasie napisać rozdział 3.Pozdrawiam i życzę świetnego sylwestra ;* 


~~ By Anka 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

2.Nasze życie jest dziwne.

" Po tym co zrobił .. speszył się bardzo i bez słowa uciekł po schodach do pokoju trzaskając drzwiami.Byłem przez chwilę w szoku..patrzyłem się  w podłogę a dłońmi dotykałem ust.Nie spodziewałem się tego.Gdy już dotarło do mnie co takiego się stało.. uznałem,że muszę wyjaśnić sobie coś z Harry'm.Wstałem powoli i poszedłem w stronę jego drzwi.Zapukałem cicho i uchyliłem je.Hazz leżał przykryty kołdrą i płakał.Usiadłem obok niego i dotknąłem jego ręki.Załzawione oczy pochyliły się ku mnie.

-Harry mogę wiedzieć dlaczego to zrobiłeś?

Wstał gwałtownie z łóżka i powiedział:

-Czy ty naprawdę jesteś taki ślepy Lou?Naprawdę?!Nie udawaj ,że nie wiesz!
-Harry o czym ty mówisz?

-Jestem gejem a ty dobrze o tym wiesz Lou.Bardzo dobrze...

-Nie rozumiem.Harry do cholery mów jaśniej!
-Zakochałem się w Tobie kurwa!

Powiedział te słowa i zbiegł po schodach.. oczywiście uciekł z domu.Nie potrafiłem nawet zareagować.. Chłopak ,którego traktowałem jak brata wyznał mi ,że coś do mnie czuje.Zdałem sobie sprawę,że wielu rzeczy o nim nie wiem.Najbardziej przykre było to ,że nic do niego nie czułem.Nie byłem tym kim on jest.Chyba..Nie mogłem tak tego zostawić.. ale nie miałem też siły go szukać. Całą noc się o niego martwiłem.Płakałem nawet.W Londynie padał deszcz i było zimno..

***

 Następnego dnia obudziłem się na podłodze.Ciężka noc dała się we znaki.Głowa mnie bolała i plecy.Harry'ego wciąż nie było.Chciałem iść na policję,ale coś skusiło mnie by wyjść na korytarz.O dziwno na schodach leżał upity Hazz.Był tak zalany ,że szkoda gadać.Zaczołgałam go resztkami sił do domu.. przebrałem , umyłem i położyłem spać.Wykończony usiadłem na fotelu i zdałem sobie sprawę iż nie będę dobrym opiekunem.Jestem za niego odpowiedzialny a ja co?! Dopuściłem do tego by 16 się upił.Kto teraz w tych sklepach i barach sprzedaje.. Oczywiście cały dzień spędziłem przy nim,bo albo narzekał,albo wymiotował.Plus był taki,że nic nie pamiętał z poprzedniego dnia.. To mnie jedynie pocieszało.Wstałem i powoli poszedłem do niego.. On oczywiście nie ogarniał co z nim ..

-Lou co mi się stało? .. Głowa mnie boli jak cholera - mruknął.

Zrobiłem groźną minę i podałem mu bez słowa szklankę aspiryny.Domyśliłem się ,że jeśli nawet zrobił bym mu awanturę to i tak nic by to nie wskórało.No i oczywiście nie mogłem się cały dzień na niczym skupić , cały czas myślałem o tym pocałunku. Powtarzałem sobie "Lou przecież to nic wielkiego , po co tak o tym rozmyślasz"..Gotowałem akurat zupę.Harry już w miarę się ocknął , przyszedł do kuchni.

-Co robisz ?
-Zupę , nie widzisz!
-Co tak na mnie krzyczysz!? Cały dzień zachowujesz się jak jakiś palant! - powiedział i czym prędzej zniknął

Wkurzony rzuciłem łyżką w zupę .. w czego wyniku miałem na policzkach i bluzce plamy.
Potem gdy się przebrałem podałem do stołu.Harry niechętnie przyszedł na dół.Przez pewien czas panowała martwa cisza. Harry wziął swoją zupę i poszedł z nią na górę nic się nie odzywając.Zrobiło mi się przykro..


******
Minęło 3 dni jak nie pisałem .. miałem nauki jak cholera! Nie nadążam z tym.Pozwoliłem nie iść dziś Harry'emu do szkoły no bo to właśnie DZIŚ państwo Styles wyprowadzają się.To dla niego ważna chwila..więc go rozumiem.A właśnie co do mojej uczelni.. czuję się tam naprawdę fajnie.. Dzięki Eleanor nigdy się tam nie nudzę. Idę z nią dzisiaj do klubu.Muszę Hazzę zostawić samego boję się by czegoś nie narobił ,ale mam zaufanie do niego.



Otworzyłem drzwi do domu, rzuciłem torbę na kanapę .

-Harry jesteś?-krzyknąłem
-Jestem..

Powoli wszedłem po schodach w stronę pokoju Harry'ego.

-Słuchaj idę dzisiaj do klubu a Ty zostajesz sam w domu i błagam nie narób bałaganu...

Nic się nie odezwał ale po chwili powiedział:

-A z kim idziesz?

-Z Eleanor. Masz coś przeciwko?

-Nie Loui nie ma ,a teraz możesz już wyjść?! -naburmuszony krzyknął

Tak jak prosił tak zrobiłem.

***

Wieczorem wróciłem do domu ... Oczywiście nie przesadzałem z alkoholem na imprezie z powodu Hazzy.Nie chciałem by musiał się mną opiekować tak jak ja nim ostatnio.Nigdy nie lubiłem imprezować ,ale ten wieczór był  świetny.Wracałem wtedy do domu z El.Latarnie świeciły ładnie i Londyn wyglądał bosko jak dotychczas.Eleanor odprowadziła mnie pod same drzwi.Staliśmy tak chwilę podsumowując to co się dziś działo i śmiejąc się.Po chwili delikatnie pocałowałem El.Nie wiem czemu to zrobiłem , ale się głupio poczułem.Powiedziałem ,że muszę już iść i uciekłem.

W domu czekał na mnie Harry .. chociaż  w sumie to nie wiem czy czekał.Bo siedział i oglądał telewizję.Gdy tylko zobaczył ,że wróciłem od razu do mnie podbiegł wręczając mi białą kopertę.

-Harry co to jest?

-Sam zobacz.Leżało w naszej skrzynce pocztowej.

Usiedliśmy obaj na kanapie.Lekko rozerwałem kopertę.. Był w niej list od jurorów z XFactor.Czytałem go i po chwili poczułem się jak by ktoś wbił mi w serce wielki nóż.Z treści wynikało iż nie przeszliśmy dalej... ale było też napisane żebyśmy się ponownie wstawili  ponieważ mają dla nas propozycję.Nie wiadomo co to miało oznaczać ,ale pojawiła się malutka iskra nadziei.Harry gwałtownie wyrwał mi list a po chwili rzucił go na podłogę i uciekł.Domyśliłem się ,że to cholerne uczucie kiedy chcesz spełnić swoje marzenia a nikt nie chce ci w tym pomóc.Czym prędzej pobiegłem do niego.

-Harry.. nie przejmuj się tym aż tak..
-Loui nie rozumiesz ,że ja znowu uwierzyłem ,że tym razem się uda.Ile razy będę sobie to jeszcze powtarzać?Ile?!Prawda jest taka iż jestem beznadziejny.. Chciałem by rodzina była ze mnie dumna ,ale nie będą i nie byli. - zakrył się kocem i nie chciał już ze mną rozmawiać.

Wiedziałem ,że mu nie pomogę więc wyszedłem z pokoju , i poszedłem do salonu.Usiadłem i rozmyślałem tak pół nocy  " o co chodzi z tą propozycją.. ".

***
Wstałem rano , znowu czułem się jak wrak człowieka..Zrobiłem śniadanie,ale Harry nie chciał nic jeść.Mi w sumie też się nie chciało...Hazz wyszedł przed blok nawet nie wiem po co  Oczywiście za nim pobiegłem  i z całej siły go przytuliłem.Właśnie tego mu brakowało .. mojego ciepła.



Do XFactor mieliśmy się wstawić pojutrze.Nie wytrzymam .. chcę wiedzieć co oni od nas chcą...!

****
Z Harry'm byliśmy dziś na siłowni.Postanowiłem iż będę trenował loczka na wszelki wypadek gdybyśmy byli kiedyś sławni , haha!Harry'emu bardzo spodobał się ten pomysł.Chciałem głównie by nie rozpamiętywał tych złych chwil.Gdy wracaliśmy z siłowni "zaczepiliśmy " o knajpę z jedzeniem,więc zjedliśmy tam  obiad.Byliśmy też w parku.. Dzisiaj jak siedzieliśmy na ławce Harry dotknął moją rękę .. popatrzyłem się na niego z uśmiechem i złapałem za dłoń.Może i wyglądało to dwuznacznie,ale był to jedynie przyjacielski uścisk.



***

Późnym wieczorem poszedłem do loczka sprawdzić co u niego.. Zastałem go rysującego..Gdy tylko zobaczył,że przyszedłem gwałtownie nakrył swój rysunek bluzą.Pocałowałem go w policzek na dobranoc , zgasiłem światło i poszedłem na dół.

**
Rano obudziłem się o dziwo wyspany..Pierwsze co zrobiłem to oczywiście poszedłem do Hazzy go obudzić.Rysunek ciagle leżał przykryty... skusiłem się i odkryłem powoli bluzę by zobaczyć dlaczego tak go chowa przede mną..To co zobaczyłem naprawdę polepszyło mi dzień.I oczywiście odkryłem nowy talent loczka -rysowanie. Sami spójrzcie:

Uśmiechałem się do kartki papieru.. ale odłożyłem wszystko na miejsce i obudziłem Hazze.Zszedłem na dół i zrobiłem jego ukochane naleśniki z bananami i czekoladą.Od razu pojawił się koło mnie.. bardzo lubił 'przyczepiać ' się do mnie.. A ja uwielbiałem go przytulać i czochrać te loczki.

Jutro planowo mieliśmy pojawić się u jurorów XFactor.. miałem ogromnego stresa.

Gdy już zjedliśmy śniadanie ubraliśmy się i obaj wyszliśmy do szkół.

***
Późnym popołudniem wróciłem do domu.Zastałem wkurzonego Harry'ego.Dla poprawy humoru poczochrałem mu loczki i zapytałem:

-Ej Hazz co Ty takie nieswój?

-Eleanor tu była.-powiedział poważnie

- O a co chciała?
Harry popatrzył się na mnie 'krzywo' i powiedział:

-Powiedziała ,że mam się od ciebie "odwalić" bo Ty nie jesteś , jak to ujęła "zjebanym gejem"..
-Harry co ty znowu wymyślasz?!
-Proszę bardzo jak mi nie wierzysz to Twoja sprawa.. A myślałem ,że masz do mnie zaufanie.- Po czym uciekł do pokoju i się tam zamknął.

I znowu jakieś nieporozumienia między nimi.. Miałem tego serdecznie dosyć.

***

Wczoraj wieczorem nastawiłem sobie budzik by przypadkiem nie zaspać.Wcześnie rano wszystko przygotowałem..ubrania, jedzenie.Mieliśmy być na miejscu około 12 rano.Zeszło nam sporo czasu na wszystko.Popatrzyłem na zegar a tu już zostało nam pół godziny do wyjścia. Harry był bardzo zniechęcony i nie chciał nigdzie iść,ale jakoś go przekonałem.Byłem bardzo podekscytowany.. wyszliśmy z domu i zamówiliśmy taksówkę.Po około 20 minutach wysiedliśmy przed miejscem w którym odbywały się castingi.Już z daleka zauważyliśmy Pana Simon'a - jednego z jurorów. Zaprosił nas na scenę. Byli tam również dwoje innych jurorów.Zdziwiłem się bardzo gdy zobaczyłem na scenie trójkę tych chłopaków o których kiedyś pisałem.. Staliśmy tak obok siebie jak całkowicie obcy ludzie.Wtem Simon zaczął do nas mówić:




-"Wszyscy nie przeszliście dalej w XFactor... jednak mamy dla Was propozycję.. "

Przełknąłem powoli ślinę i spociły mi się dłonie..

-"Chcemy Was połączyć w zespół!" -krzyknął Simon z uśmiechem

Z zadziwienia zakryłem dłonią usta.. a Harry przykucnął.

Simon kontynuował.. :

-"Jeśli zgodzicie się by być zespołem  to oczywiście przepuścimy Was dalej. Uważamy ,że razem moglibyście zdziałać więcej."

Jako Ci "całkowicie obcy ludzie"  ucieszyliśmy się wszyscy niezmiernie..




  Zrobiliśmy sobie zdjęcie razem.Na zawsze zapamiętam ten piękny dzień. Zapomniałem Wam wspomnieć iż Ci trzej chłopacy to właśnie "ci kolesie" ,których od zawsze chciałem poznać. Tak dzisiaj mogę śmiało powiedzieć..  MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ.. TRZEBA TYLKO W NIE UWIERZYĆ!

Gdy tak śmialiśmy i cieszyliśmy się po kolei .. Harry "strzelił" pytanie..

-Ej chłopaki a jak będzie się nazywał ten nasz skromny boysband?


*********************************************************************************

Cześć C: Bardzo bardzo dziękuję Wam wszystkim za pozytywne komentarze pod 1 rozdziałem.Cieszę się ,że się Wam podobał :) Ten rozdział pisałam około tydzień po trochę.. :D Mam nadzieję ,że miło się Wam czytało.Kocham Was! xx


~~ By Anka

poniedziałek, 10 grudnia 2012

1.Odnaleźć siebie w kimś, kim stałeś się dla bratniej duszy.

"Wieczorem usiadłem przy komputerze  i przeglądałem TT, miałem wtedy 100 ileś obserwujących..Zbliżała się godzina 22.. sen wziął górę.

** 
 następnego dnia rano Harry około 9 już był u mnie.Usiedliśmy na kanapie.Chciałem się go zapytać o castingi do XFactor.

-Harreh..
-co Lou?-powiedział jedząc kanapkę

uśmiechnąłem się , słodko wyglądał.

-Co ty na to żebyśmy poszli na casting do XFactor.. no wiesz spróbować coś zaśpiewać.

Harry milczał przez chwilę.Pewnie miał złe wspomnienia z poprzedniego castingu,ale po chwili pochwalił mój pomysł.Ucieszyłem się niezmiernie.Usiedliśmy  do komputera i poszukaliśmy daty i miejsca castingów.Jeden miał miejsce w Londynie za  2 tygodnie.Uznaliśmy ,że będziemy mieli wystarczająco dużo czasu by się do niego porządnie przygotować czy wybrać piosenkę.Obaj marzyliśmy o takm dwu-osobowym zespole ..Tak , to było by niesamowite... Potem wybraliśmy się na spacer .. byliśmy kupić Hamburgery.Znowu zrobiliśmy sobie zdjęcie :

 

Powiedziałem mu,że jutro muszę iść na wykłady i nie będzie mnie do 15 lub dłużej.Loczek posmutniał ,ale gdy poczochrałem mu włosy i powiedziałem ,że mimo wszystko znajdę dla niego czas-rozpromieniał.Zastanawiałem się ostatnio jak to będzie z tą opieką nad nim.Czułem się nawet jak ojciec czy starszy brat.On naprawdę stał się bardzo bliską mi osobą. Zaprosiłem go na basen w następnym tygodniu.Zobaczymy co z tego wyniknie.Ostatnio dużo się dzieje w mojej studenckiej klasie.Zmieniają się profesorzy ,zmienia się wygląd budynku ,odchodzą osoby,nowe dochodzą..A właśnie co do tych nowych.. to doszła do mojej klasy ostatnio pewna dziewczyna. Ma na imię chyba Eleanor.Nie wiem właściwie,ale profesor tak ją woła.Przyznam ładna jest,ale raczej nie w moim typie.Widać,że jest imprezowiczką ,a ja? Nieśmiałym chłopakiem.Tak czy inaczej bardzo lubiłem chodzić na te wykłady uwielbiałem moich nauczycieli i innych studentów.Do mojej uczelni chodzą też pewni chłopcy.Nawet nie znam ich imion,ale dziewczyny za nimi biegają.Są taką "  zgrajką " 3 najlepszych przyjaciół.Zawsze chciałem należeć do ich paczki,ale ja jak to ja jestem nieśmiały i pierwszy nie zawrę znajomości,ale patrząc na sposób w jaki poznałem się z Harry'm mogę powiedzieć ,że to wcale nie musi być trudne.

Potem gdy zjedliśmy nasze hamburgery ruszyliśmy na powrotny spacer do domu.Odprowadziłem Hazzę do domu a  jego mama podziękowała mi i się pożegnaliśmy.Szedłem sam  "obijając " się o obcych ludzi po dużym mieście.W koncu jednak ujrzałem przed sobą mój dom.Wszedłem powoli po schodach , otworzyłem drzwi i rzuciłem się na łóżko.Tak też zasnąłem.

 ****

Wstałem wcześnie rano by przygotować się do nadchodzących wykładów.Ubrałem się ,umyłem twarz i zjadłem śniadanie.Wyszedłem gdzieś przed 8 rano.Tak jak codziennie usiadłem na swoim miejscu , przeglądając  zeszyty.Ta dziewczyna o której Wam  wcześniej wspominałem siedziała na ławce w miniówie z koleżankami śmiejąc się głośno.Wkurzyła mnie..

-Ej laska możesz zejść z tej ławki?-burknąłem

W prawdzie z niej zeszła.. ,ale po chwili dosiadła się do mnie i powiedziała:

-Co ty takie niewyraźny misiek?

Popatrzyłem się na nią tępo , wziąłem swoje rzeczy i po prostu stąd wybiegłem.Zdziwiłem się bo pobiegła za mną.Tym razem już nie nabijała się ze mnie , tylko podała mi rękę mówiąc:

-Eleanor jestem.

-Lou.


Potem wróciliśmy na miejsca a wykład się zaczął... Tak właśnie poznałem Eleanor Calder.. 

 

***

Przez całe wykłady świetnie nam się gadało ze sobą.Ona okazała się być fajną dziewczyną , pełną poczucia humoru.Naprawdę ją polubiłem.Gdy się już rozchodziliśmy do domów , dałem jej mój numer telefonu i poszedłem. Miałem jeszcze dzisiaj spędzić popołudnie z Harry'm.W końcu mu to obiecałem.


Zmęczony wróciłem do domu.Po około 30 minutach zadzwoniłem do Eleanor i zaproponowałem by poszła ze mną do parku.No i oczywiście Harry też.Mój kochany loczek po moim telefonie 10 minut później był już pod  moimi drzwiami.

-Hazz nie obrazisz się jeżeli pójdzie z nami moja koleżanka z studiów? 

Na początku był nie bardzo zadowolony,ale po chwili powiedział ,że może pójść.No więc Eleanor czekała na nas pod blokiem.Poszliśmy w trójkę na lody a potem chodziliśmy po mieście i parku.Usiedliśmy na ławce.Harry oczywiście jak najbliżej mnie.Przyleciały wtedy gołębie.Przypatrywałem się im chwilę a potem powiedziałem do Hazzy : 

-Patrz Harry to są właśnie  keviny.

Chyba nie zrozumiał o czym mówię ,ale po chwili się skapnął.

Tak minęło nam popołudnie.Eleanor wróciła sama do domu a ja z Harry'm poszliśmy do mnie.
Położyliśmy się na chwilę , Hazza zasnął wtulony w mój tors.Tak słodko wyglądał gdy spał,że nie chciałem go budzić.Więc został na noc u mnie.


***
 Wstałem rano by przygotować śniadanie.Zrobiłem naleśniki z bananami i czekoladą.Gdy skończyłem podawać do stołu Harry zszedł z góry i pierwsze co zrobił to objął mnie w pasie z zamkniętymi jeszcze oczami.

-A co ty jeszcze nieprzytomny Hazz?

Ten tylko odmruknął.No więc odczepiłem Harry'ego od siebie i usadziłem na krześle.Pomyślałem sobie..,że przez te 2 lata nie będę się z nim nudzić.

Przy okazji spójrzcie jak wygląda bez loków. Haha , jak dla mnie to świetnie.


****

Cześć pamietniku.Wybacz,że nie pisałem przez prawie 4 dni,ale naprawdę nic takiego się u nas nie wydarzyło no może oprócz jednej sprawy.Mama Hazzy załatwiła te cholerne papiery i  jestem już prawnym opiekunem Harry'ego.Naprawdę nie wiem co myśleć. Uwielbiam go z każdym dniem coraz bardziej.Przeprowadzka pańswa Styles zbliża się wielkimi krokami. Spytałem Harry'ego czy będzie tęsknił za rodziną.Odpowiedział ,że na pewno ,ale będzie miał mnie.Nie widziałem chyba słodszej osoby od niego.Dziwię się ,że nie ma jeszcze dziewczyny a jest naprawdę przystojny.Głównie to przez te 4 dni padał w Londynie deszcz.Więc nie mieliśmy za dużo rozrywki,ale ćwiczyliśmy dużo do castingu.Jeszcze 8 dni.Naprawdę nie mogę się doczekać.No i oczywiście zostały jeszcze moje studia.No przyznam uczę się średnio ale chyba nie jest  tak źle.Do moich egzaminów lada dzień.A właśnie.. Mój problem z garniturem się rozwiązał.Byłem z Hazzą kupić nowiutki.Spodobał się nam ten sam.Była u mnie kilka razy Eleanor.Harry jak zauważyłem złowrogo się na nią patrzył.Nie wiem co mu jest ,ale widać ,że z jakiegoś powodu jej nie lubi.


*** 
Cześć pamiętniku.!Obecnie siedzę w łóżku z katarem..Masakra normalnie.Nos mam czerwony jak burak.A pomyśleć ,że wczoraj czułem się tak dobrze.Oczywiście Harry gdy tylko się o tym dowiedział usiadł  obok mnie i ciągle pytał się czy czegoś nie potrzebuję.Aktualnie poszedł do kuchni  i robi mi zupę , którą karmił będzie mnie z pewnością na siłę.No i oczywiście mam już  w swojej kolekcji  "kilka" sprejów do nosa ,pastylek do gardła i chusteczek.Nie dość ,że jest taki słodki ,że mam ochotę go schrupać to jeszcze taki opiekuńczy.Boję się ,że nie wyzdrowieję do castingu.Jeszcze pełny tydzień.
Miałem iść z Harry'm jutro na basen.No cóż chyba nici z tego.

***
Postanowiliśmy ,że pójdziemy na basen.Świetnie się dzisiaj czułem ,ale co się dziwić po tych wszystkich kuracjach.Bardzo dobrze zapamiętam ten dzień.Bo w końcu widok topiącego się Harry'ego nie jest na co dzień ,haha.

***
Dziś odwołali wykłady..Nawet nie wiesz jaki byłem z tego powodu szczęśliwy..Głos już mi wrócił więc nie mam co się obawiać castingu.Jeszcze 5 dni! Ostatnie próby, ostatnie poprawki...

*******

Dziś  minęło 4 dni jak nie pisałem.Kurczę.Nie miałem czasu.Harry się do mnie wprowadził.W sumie to trochę za wcześnie ,ale rozumiem,że bardzo chciał.Będziemy spędzać ze sobą więcej czasu no i zaczyna się moja oficjalna rola 'ojca' Już JUTRO castingi do XFactor.. Stres, stres ogromny! Po Hazzie jakoś tego nie widać.Pewnie już stracił nadzieję ,że kiedykolwiek przejdzie dalej.Zaśpiewamy w dwójkę piosenkę Torn.Pokochaliśmy tą piosenkę , no dosłownie. 


*****

Jest  godzina 17.34.Właśnie wróciliśmy samochodem pani Anne z miejsca gdzie odbywały się castingi.To najpiękniejszy dzień w moim życiu..uwierz.Zaśpiewaliśmy piosenkę "Torn" i wszyscy bili nam brawa.Piękne uczucie być docenionym.Nie wiemy jeszcze czy przeszliśmy dalej ale mają nas niedługo powiadomić. Coś obawiam się ,że to "niedługo" nie nadejdzie nigdy.Nie chcę by Harry znów się zawiódł.Naprawdę.Szkoda by mi go było,ale przyznam ,że się chłopak wykazał. Gdy przyszliśmy spełnieni do domu.. usiedliśmy naprzeciwko siebie na kanapie.Harry patrzył się na mnie tymi swoimi błękitnymi oczętami a ja uśmiechnąłem się lekko.Siedzieliśmy tak w martwej ciszy spoglądając na siebie nawzajem.. W pewnej chwili Harry przybliżył się do mnie , dotknął delikatnie mój policzek a potem obdarzył pocałunkiem.Nie wiem jak to wszystko opisać.Nie wiem kim jestem dla niego.. ale boję się prawdy ,która może się okazać dla wielu bolesna.....





____________________________________________________

Jej  :OO 10 komentarzy  pod ostatnim postem.Nie spodziewałam się.Dziękuję bardzo za tyle miłych słów :) Postaram się urozmaicić opowiadanie i pisać je na podstawie prawdziwych wydarzeń,ale oczywiście dodam również małe "atrakcje".Nie jestem pewna co do 1 rozdziału.Wyszedł może taki nijaki.. Sama nie wiem.Napiszcie czy Wam się podoba i co ewentualnie unikać w pisaniu :)) dziękuję jeszcze raz za wszystko .<33


~~ By Anka